„Dobrze jest być pobłogosławionym tą ewangelią. Dobrze jest przyjąć błogosławieństwo wpisane w to wydarzenie. Ono się teraz tutaj dzieje. Kiedy czytamy pismo w liturgii, to stajemy się uczestnikami wydarzeń opisywanych w Piśmie. Ta ewangelia, przed chwilą odczytana właśnie się dzieje. TO znaczy, że każdy z nas, jak tu jesteśmy, jest adresatem polecenia Jezusa „Podnieś się i stań w środku!”. Myślę, że to jest w ogóle takie polecenie, które rozbrzmiewa w kościele w którym żyjemy, rozbrzmiewa ustami obecnego papieża Franciszka, rozbrzmiewa ustami wszystkich jego poprzedników, rozbrzmiewa ustami wielokrotnie przywoływanego na Lednicy Jana Pawła, „Podnieś się i stań w środku!” – to znaczy w środku Kościoła, w centrum Kościoła ma stanąć człowiek – ty masz stanąć! W środku Kościoła, w centrum, Chrystus chce, żebyś stanął w środku Kościoła.
Można na wiele sposobów protestować przeciwko temu. Można mówić do Jezusa „Panie, w Kościele chodzi o Ciebie, to Ty masz być w środku!”. Ale wtedy możemy usłyszeć to, co Jezus mówi w pierwszej części dzisiejszej Ewangelii – „Szabat został ustanowiony dla człowieka, nie człowiek dla szabatu. Dzień święty jest ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla dnia świętego. Przecież my mówimy – dzień święty, to jest dzień pański, a Chrystus mówi: dzień święty, to jest dzień dla człowieka. W dniu świętym chodzi o człowieka. W tej eucharystii, którą przeżywamy, chodzi o ciebie! To brzmi skandalicznie, kiedy mówimy, że w tej eucharystii nie chodzi o Jezusa Chrystusa – wiecie dlaczego? Dlatego, że on nie chce, żeby szło o niego. Dlatego, że kiedy my Go stawiamy w centrum, to on natychmiast sam się usuwa i mówi „ty masz być w centrum, o ciebie chodzi!”.
Chrystus nie dopomina się o swą chwałę, Chrystus nas nie zbiera nas tutaj po to, by powiedzieć: „Patrzcie, Jestem!”. Nie! On nas tu zwołuje, by nam powiedzieć: „Jestem dla ciebie, jestem przy tobie, jestem skupiony na Tobie. Jestem i tego uczę swój Kościół, by był skupiony na tobie. To jest to, co powiedział Jan Paweł II w pierwszej swojej encyklice – „Drogą Kościoła jest człowiek”. To jest zdanie szokujące. Każdy z nas miałby ochotę powiedzieć najpierw „Nie, nie! Drogą kościoła jest Bóg! W centrum kościoła jest Bóg, ma być Bóg!”. Tak, ale wtedy, kiedy my chcemy umieścić Boga w środku, w centrum, to on sam się detronizuje. I on w centrum ustawia człowieka. Jakiego człowieka? Głodnego. Szli i byli głodni i zaczęli zrywać kłosy – nie wolno tego robić. Szabat jest dla człowieka, nie chodzi o to, żeby człowiek był głodny. W centrum wspólnoty stoi człowiek, głodny. A potem w centrum wspólnoty stoi człowiek z uschłą ręką. Chory. Powiedzielibyśmy w naszym języku „niepełnosprawny”. Człowiek, który doświadcza rozmaitych ograniczeń. Człowiek, który nie może wszystkiego. Jakaś rzeczywistość jest przed nim zamknięta. Czegoś nie może osiągnąć, nie może po coś sięgnąć, bo ma uschłą rękę. Jezus mówi: właśnie ty masz być w centrum. Może być wtedy ochota uciec. Nie chcę stać w środku Kościoła ze swoją słabością. Nie wiem co ci ludzie dookoła z tym zrobią. Doświadczenia nie są najlepsze. On stoi z tą uschłą ręką, a dookoła ludzie przecież pobożni. Przecież religijni. Dyskutują co się teraz wydarzy. Czy Jezus go uzdrowi? Jeśli go uzdrowi, zrobi rzecz niegodziwą. W Szabat nie wolno pracować. Można by leczyć człowieka, który jest śmiertelnie chory – na to prawo pozwala, na to paragraf się zgadza. Ale on nie jest śmiertelnie chory, bo on ma tylko uschłą rękę. Żył z tą uschłą ręką wiele lat, może poczekać do jutra. On stoi w środku, ale ci wszyscy, którzy siedzą dookoła, z wyjątkiem Jezusa, ci wszyscy, którzy siedzą dookoła nie widzą go w środku. Widzą w środku paragraf, widzą w środku przepis.
On się nie stosuje do przepisu, do niego ten przepis nie pasuje. Jezus nie ma prawa zadziałać, bo to jest wbrew paragrafom. To jest inna twarz tego napięcia, tego sporu, który jest w Ewangelii. Jezus się dwukrotnie spiera z ludźmi religijnymi. Spiera się o to, jaka rzeczywistość jest w środku doświadczenia wiary, kto ma stać w środku wiary? Mówi Bóg: głodny człowiek – nawet nie Bóg – głodny człowiek, a potem mówi: człowiek uschły w jakiejś mierze – on ma stać w środku. Człowiek uschły. Nie paragraf, nie przepis, człowiek w swej słabości. To mówi Jezus. No ale ci dookoła mówią: „Nie, nie, nie! W środku są przepisy, w środku są paragrafy.” Tak jak najpierw mówili „W środku jest Bóg”. Widzą uschłą rękę. Zdanie Jezusa jest fascynujące, mówi tak: „Co wolno? Uczynić coś dobrego, czy coś złego? Życie ocalić, czy zabić? Oni widzą rękę, uschłą, a Jezus patrzy na tego człowieka i widzi jego życie i wie, że to nie chodzi o to, czy ta ręka będzie sprawna, czy nie, tylko czy on jest w stanie śmierci, czy w stanie życia. Tam jest greckie słowo „psyche” – można tłumaczyć: dusza. Duszę ocalić, czy zabić? To jest, Jezus mówi: „jestem przy tobie. Ty jesteś w środku, jestem na tobie skupiony, jestem przy tobie, to znaczy patrzę w Twoją duszę. Nie widzę tylko twojej uschłej ręki, nie patrzę na ciebie po wierzchu. Patrzę co twoja choroba, co twoja niepełnosprawność czyni z twoją duszą. Chcę ocalić twoją duszę!
Jezus go zupełnie inaczej widzi, niż ci wszyscy ludzie dookoła. To znaczy postawić człowieka w środku – to znaczy postawić człowieka w środku. To znaczy zobaczyć jego duszę. Ocalić jego duszę, zobaczyć jego wnętrze, zobaczyć jego pragnienia, zobaczyć jego marzenia, jego nadzieje, które są przetrącone, bo ma uschłą rękę, nie może tego zrobić, nie może tego sięgnąć. Ale kłopot nie jest na poziomie mięśni, kłopot jest na poziomie tego, co się dzieje w jego duszy. Jezus widzi jego życie, przyszedł, żeby go zbawić, przyszedł, żeby żył. A dlaczego jest tak, że Jezus widzi go inaczej niż to całe otoczenie? „Spojrzał po wszystkich wkoło z gniewem, zasmucony z powodu – dosłownie tekst mówi – ślepoty ich serca”. Ślepoty ich serca. Jaki mają problem ludzie zgromadzeni w synagodze? Nawet jakoś to zniosą, że człowiek stał się naraz centrum ich świata, że Jezus go postawił w środku, ale oni nie potrafią na niego popatrzeć z sercem. Mają ślepe serce, dlatego nie widzą jego duszy – bo duszę możesz zobaczyć sercem. I tu widać, jak Jezus mówi „jestem przy tobie”, to znaczy kocham cię. I ponieważ cię kocham, to nie zatrzymuję się na tym, co jest tylko z zewnątrz twoim problemem, tylko chodzę do samego środka twego wnętrza, tam gdzie ty naprawdę jesteś sobą. Tam gdzie jest wszystko to, co jest dla ciebie jest ważne. Ja to widzę, bo cię kocham. Nieraz nie widzimy tego. Nieraz właśnie widzimy tylko paragrafy, bo nie patrzymy sercem. Jaki kościół budujemy? Gdzie się w kościele podzieje człowiek, który jest słaby, który jest uschły, który jest na wielu, wielu swoich wymiarach jakoś niesprawny? Gdzie się podzieje, jeśli braknie w kościele ludzi, którzy patrzą sercem? Nie można mówić człowiekowi „jestem przy tobie”, jeśli nie jesteś sercem. Masz ślepe serce, nie widzisz sercem, nie rozumiesz wtedy Boga.
Jest taki fragment w liście do Efezjan, poszukajcie sobie, 4,18, jak święty Paweł mówi: „Nic nie rozumieją z Boga, bo są ślepego serca”. Nie widzą sercem, nie patrzą miłością, nie rozumieją nic z Boga. Nie rozumieją też nic z człowieka. I tak naprawdę to o to chodzi też w tym uzdrowieniu. Jezus mówi: „wyciągnij rękę”. Po co? Ojcowie kościoła tak pięknie czytali to polecenie „wyciągnij rękę”. Po co człowiek wyciąga rękę? Żeby dawać. Wtedy człowiek staje się podobny do Boga. Wyciągasz rękę, karmisz nas do syta. Ile razy Bóg wyciąga do nas rękę, to ona jest pełna darów, to ona jest pełna pokarmu. Za chwilę to się stanie – Bóg wyciągnie rękę, powie „Bierz, jedz”, teraz się to dzieje. Podaje nam słowo, mówi „bierz, jedz”. Jedz, spożyj to słowo, przetraw je, niech Ci nie ucieknie. Żebyś wiedział o co chodzi w wierze, co w wierze jest najważniejsze dla Boga. Że ty dla Boga we wierze jesteś najważniejszy. Ty! Ty w swoim głodzie, ty w swojej słabości, ty uschły, ty jesteś dla niego najważniejszy, bo on chce Cię nakarmić, bo on chce uleczyć twoją rękę i duszę, bo jak on ci uleczy tę uschłą rękę, to wyciągniesz ją i zaczniesz dawać, a wcześniej mając uschłą rękę mogłeś chodzić i żebrać. Żeby się wszyscy nad tobą litowali, żeby ci dali. Taki biedny… Wyciągnij rękę, zacznij dawać! Znacznie więcej zostało w tym człowieku uzdrowione, niż tylko mięśnie. Znacznie więcej. On teraz może powiedzieć, tak jak Jezus mówi „jestem przy tobie”, on teraz może powiedzieć „jestem przy tobie”, wyciągnąć rękę, którą kogoś wesprze, wyciągnąć rękę, którą kogoś nakarmi, wyciągnąć rękę, którą komuś pomoże. „Jestem, jestem, jestem przy tobie, jestem obecny, nauczyłem się tego od Boga”. Stań w środku, w centrum kościoła jest człowiek. Głodny i uschły. Stań w środku, nie bój się. Bóg chce, żebyś stał w środku. Nie wstydź się, stań w środku, poddaj się temu wzrokowi, bo on widzi cię sercem i ten wzrok dociera do twojej duszy. Twoja dusza zostanie ocalona, zostaniesz uzdolniony do miłości, wyciągniesz rękę w geście miłości, staniesz się na obraz i podobieństwo Boga, który mówi przy Tobie „jestem, nie bój się, jestem”. Bądź Panie i naucz nas być, AMEN.”