Wspomnienie o śp. Marii Wyganowskiej, przyjaciółce Lednicy i Ojca Jana W. Góry OP

Wspomnienie o śp. Marii Wyganowskiej

Kochana Pani Doktor Maria, przyjaciółka Ojca Jana i całego duszpasterstwa akademickiego z Poznania. Zapewne wiele osób ją pamięta. Zwłaszcza organizatorzy pierwszych Lednic, ale też i tych kolejnych. Ojciec Jan mówił o niej: Pani Doktor z Londynu, ale była też Panią Doktor z Poznania, z ul. Libelta, gdyż jako emerytka bardzo często przebywała u swojej kuzynki, która tam mieszkała. Często spotykaliśmy ją w kościele Ojców Dominikanów, a także w Oczku, podczas niepowtarzalnych rozmów u Ojca Jana. Pani Maria zachwycała się piękną, twórczą młodzieżą, którą Ojciec Jan gromadził, inspirował i umacniał w wyborze Chrystusa. Miał w niej serdecznego doradcę, przyjaciela oraz donatora.

Pani Maria była osobą o trudnym i ciekawym życiorysie. Jako mała dziewczynka została wraz z rodziną wysłana na zsyłkę w głąb Rosji. Z tej nieludzkiej ziemi udało się jej wraz z Armią Andersa przedostać do Persji, a potem do Palestyny. Maturę zdawała w Nazarecie, a po skończeniu drugiej wojny światowej kontynuowała edukację medyczną w Londynie. Była zamężna i miała czwórkę dzieci. Bardzo chętnie, zwłaszcza gdy była na emeryturze, przyjeżdżała do Poznania i jego okolic, gdzie mieszkała jej dalsza rodzina.

Wielokrotnie wyjeżdżała z Ojcem Janem na Jamną, ale też pamiętamy Panią Marię jako uczestniczkę dużej i znaczącej pielgrzymki do Rzymu do Ojca Świętego, podczas której papież Jan Paweł II podpisał i pobłogosławił plany budowy Ośrodka na Polach Lednickich.

Zawsze wspierała Ojca Jana, interesowała się jego szalonymi bożymi pomysłami i tym, jak na to odpowiada młodzież.

Mieliśmy szczęście być zaprzyjaźnieni od momentu wspólnego wyjazdu naszych córek Ani i Alicji z Ojcem Janem i panią Marią (pamiętnym busem, tzw. Kaczmarkiem) na Sylwestra na Jamną w 1997 roku. Gdy przebywała w Poznaniu, często ją gościliśmy. Pani Maria była osobą otwartą na ludzi, ciepłą, prostolinijną i inteligentną, szalenie ciekawą.  Miała bystry umysł, poczucie humoru i dystans do siebie. Mówiła piękną polszczyzną. Gdy przebywała w Wielkiej Brytanii, często dzwoniła, gdyż chciała być na bieżąco zorientowana w działaniach Ojca Jana.

Przeżyła Ojca Jana W. Górę OP. Do końca popierała jego dzieła i przeznaczyła swoje skromne środki pieniężne – czyniąc to w formie zapisu testamentowego – na Stowarzyszenie LEDNICA 2000.

Zmarła 23 lutego 2019 roku w Walii. Pochowana jest w podpoznańskiej Mosinie.

Wieczny odpoczynek racz jej dać, Panie…

Wspominali: Danuta i Jacek Silscy z córkami Anną Siwecką i Alicją Nazarewską.

 

(Na zdjęciu: Pani Maria stoi w białej bluzce przed filarem, szeroko uśmiechnięta i wpatrzona w Ojca Świętego)